Poczta
Z ARCHIWUM XXX
INCYDENT DWUDZIESTY PIERWSZY (Czas odczytu 00:04:56)
W niezauważalny sposób z gracją magika pierwszego sortu z mozołem wartym podziwu listonosz Anatol Amalii przesuwał biurko milimetr za milimetrem w bardzo niecnym celu. Niemalże graniczył ze stanowiskiem pracy osobliwości, niespotykanym zjawiskiem w naturze, naczelnikiem poczty Mają Maciak. Brakowało dosłownie odrobinkę przestrzeni, by mógł zanurzyć wzrok w obszar marzeń większości pracowników płci męskiej w liczbie jednego… o tak, to z pewnej strony błogosławiona liczba, ale jakby się przyjrzeć stanowiła zaczyn gehenny. W końcu Syzyfowa praca została nagrodzona, ujrzał w całej okazałości doskonałości ciało kobiety pożądania. Nie przestając udawać, że porządkuje z ogromnym zaangażowaniem setki listów, od kiedy najnowsze elektroniczne urządzenie do sortowania przesyłek odmówiło posłuszeństwa. Zaoferował po godzinach w pracy nadrobienie zaległości po awarii maszynerii najnowszej generacji. W zamyśle marzył o sam na sam z wdziękami naczelnik, w całej panoramie rozpostartej po drobnych udogodnieniach przemieszczonego biurka w milimetrowej poziomej przestrzeni.
Biała jak świeży śnieg bluzka przełożonej, doskonale korespondowała w tle kruczo-czarnych długich włosów za ramiona, w krótkiej błękitnej spódnicy z lekka podwiniętej z racji umiejscowienia nóżki pod zgrabnym jędrnym tyłkiem. Dzięki zabiegowi mógł z ukrycia zerkać co rusz na skrawek białych skromnych majteczek na znacznie odkrytych pośladkach niewiasty. Doskonałe malutkie zadbane paluszki stóp wyglądały wręcz apetycznie, zabarwione paznokcie w odcieniu różu dusty pink stanowiły kontrast dla drobnych niebieskich szpilek. Mikroskopijny paseczek więził paluszki milutkiej owianej wiatrem morskim stópki, powyżej towarzyszyły niewielkie dwa paseczki spinające nóżkę poniżej kostki i wreszcie kwintesencja piękna obuwia znacznie ponad kostką stópek, szerszy paseczek opinający zgrabne długie ponętne wspaniałości. Wysmukła nie za chuda noga z lekka zwisała z fotela przy biurku, drżała lub raczej wprawiona w nieznaczny ruch poruszała się, zapraszając do wielbienia. Druga wspaniałość mocno wspierała się na posadzce, podkreślając piękne łydki jakże zadbane. Owiane Słońcem w pogodne ostatnie dni lata sierpniowego zdecydowanie nie wymagały więzienia w sztucznych nylonach, choć w alkowach sypialni wymaganych celem wzmocnienia chęci zaistnienia w raju nieutraconym. Natychmiast rozwiał niewłaściwy kierunek marzenia o sypialni pełnej naczelnik, były tak nierealne, jak wyjazd na Wyspy Wielkanocne.
Spora różnica wieku paraliżowała listonosza, nie mógł przemóc strachu odtrącenia przez objawienie w spódnicy, jej przeżytych dwadzieścia parę, stanowiło prawie trzydzieści lat różnicy przy jego ponad pięćdziesięciu. Na starcie nie był w stanie wydostać się z bloku, tkwił sparaliżowany, widząc metę z paru kroków. Zerkał na białą bluzkę dokładnie opinającą spory biust, jak mniemał gorący pachnący młodością. Z trudem hamował napływ śliny do ust, krótka kontrola strefy rozporka wskazywała na niebezpiecznego sporego twardego niczym skała łotra, ze stale wzbierającą siłą rażenia. Jakakolwiek forma opuszczenia stanowiska pracy nie wchodziła w rachubę. Obawiał się grzebać w rozporku, może akurat popatrzeć i … no właśnie weźmie nieboraka za padalca zboczonego. Przerwą w zerkaniu, celem oklapnięcia członka nie był zainteresowany, nie po to został po godzinach, żeby cierpieć bez wspaniałych aktów w obrazach.
— Anatolu nie mogę odczytać numeru przesyłki, byłby pan tak wspaniały i mi pomógł — poparzyła tymi swoimi wielkimi piwnymi oczami, nie mógł odmówić, zaczął wstawać i… zamarł!
— Panie, co się Anatolu stało? Nic nie dolega? Wygląda pan jakoś inaczej — błyskawicznie doskoczyła do jego biurka.
Nie był w stanie ukryć sporego wezbrania kutasa, był bez bielizny w cienkich przewiewnych spodniach, twarz piekła czerwonym niewyobrażalnym żarem wstydu, wzrok skupił niczym malutki chłopczyk na podłodze, trwał w całkowitym bezgłosie. Nie zauważył, kiedy usiadła na biurku, rozszerzyła na tyle nóżki, żeby jedną wesprzeć z lewej strony fotela Anatola druga po przeciwnej stronie. Niebieska króciutka spódnica zadarta w górę otwarła przestrzeń rozkoszy, delikatnie nakierowała głowę wielbiciela w szparkę po odchyleniu skrawków materiału w kroku. Bez słowa zgrabnie uciskała kark Anatola, aby wędrował w raju rozkoszy, sprawnie niczym wytrawny szermierz smagał guziczek błogostanu jęzorem. Co rusz posiłkował się paluszkiem, paluszkami wdzierając się coraz głębiej. Wprawiony w bojach szybko sprawnie zapewnił całą paletę ciekawych uniesień, nie pozostała dłużna. Zaopiekowała się zgrabnymi stópkami jego skarbem, wędrowała od góry do dołu lub od dołu do góry zależy od punktu patrzenia, gdy uniosła wysoko na ramiona czciciela długie wysmukłe olśniewająco zgrabne nogi, wsunął ogromnego nabrzmiałego od dawien, dawna pełnego marzeń fallusa po kraniec przyjemności. Rozpoczął techniczny taniec dokonania, nie jak królik co się dorwał do piczki, nie jak dzieciak na tylnym siedzeniu auta tatusia, nie jak gnojek w kiblu męczący dłonią zwierzaka. Harował jak wytrawny łowca pragnień kobiet, długo i wytrwale dawał siebie w każdej znanej sobie pozycji, a dopiero poznawanej przez Maje Maciak, dawała, co miała, on dokazywał na granicy rzeczywistości. Odpływała na falach uniesienia, tracąc kontakt z wszechświatem, poznała urok seryjnego wspaniałego nieprzerwanego orgazmu.
— Już się martwiłam, że nigdy się nie zdecydujesz na… nie dostrzegłeś, jak ciebie pragnę? Wywaliłam tyłek wyłącznie dla ciebie, myślisz, że noszenie obcisłej konfekcji jest przyjemne w upalne dni?
Listonosz miał pewną niebywałą zaletę, czasami niestety nie zauważaną, mało mówił, ale za to dużo robił. Zgrabnie jednym mocnym ruchem wbił się od tyłu w rozpościerającą się na blacie biurka naczelnik poczty…
CDN